Aktualności
PSZCZELA WOLA '2019
Dodano: 18/02/2019Podwójnie jubileuszowa konferencja połączona z międzynarodowym sympozjum w Pszczelej Woli są już za nami.
Czy warto było przez trzy kolejne dni uczestniczyć w maratonie wykładów ?
Zdecydowanie tak.
X Lubelska Konferencja Pszczelarska i jednocześnie V Międzynarodowe Sympozjum Pszczelarskie odbyły się w dniach 15-17 lutego 2019 r. w Zespole Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego w Pszczelej Woli – siedzibie słynnego, jedynego w Europie, Technikum Pszczelarskiego.
Hasłem składającego się z siedmiu sesji spotkania było „Chrońmy Pszczoły One Ochronią Nas !”
Opowieść trzeba zacząć od tego, że zabrakło miejsc noclegowych. Frekwencja była więc na granicy wytrzymałości obiektu konferencyjnego. Karmiono nas smacznie i obficie, w sposób imponujący sprawnością. W rolę kelnerek i kelnerek wcieliła się grupa młodzieży szkolnej (nie wszyscy bowiem korzystają z ferii, zwłaszcza gdy mowa o zagranicznych uczniach). Wydaje się, że zanim powstawała myśl, że można by uzupełnić szklankę herbatą czy koszyczek pieczywem, przy stole pojawiał się ktoś uczynnie dolewający herbatę lub uzupełniający braki. To była grupa biorąca przykład z pracowitości i sprawności pszczół. Wielkie brawa dla nich !
Co natomiast było zawartością trzydniowego programu ?
Pierwszego dnia, gdy opadły emocje powitań i wystąpień gospodarzy (także prezydenta PZP, Pana Tadeusza Dylona), mieliśmy sesję o tytule "Gospodarka pasieczna". Prowadzącym był Filip Pastucha z LODR w Końskowoli.
Konferencja zaczęła się od wykładu prof. dr hab. Krzysztofa Olszewskiego (UP Lublin) "Jak głęboko ingerencja ludzka zmieniła „superorganizm” rodziny pszczoły miodnej". Przesłaniem wykładu trzeba by uznać myśl, że pszczoła miodna wymaga opieki człowieka.
Wykłady prof. dr hab. Anety Stracheckiej, UP w Lublinie "Wpływ zmian w środowisku bytowania na biochemiczne mechanizmy odporności pszczół " i "Biochemiczne mechanizmy odporności pszczół a stosowanie preparatów akarycydnych" należały do trudnych. Ich przesłaniem było stwierdzenie, że każda ingerencja zewnętrzna za pomocą środków chemicznych (leków) narusza mechanizmy obronne pszczół.
Prof. dr hab. Krystyna Pohorecka PIW-IB w Puławach przedstawiła temat "Monitorowanie stanu zdrowotnego rodzin pszczelich w pasiekach krajowych". Było to podsumowanie trwających kilka lat badań i analiz materiału pozyskanego na terenie całej Polski. Jednocześnie solidnej bazy do obalania mitów. Między innymi pani profesor dysponuje dowodami, że Nosema ceranae nie jest chorobą bezobjawową - jak się sądzi w literaturze. I tej odmianie nosemy towarzyszy biegunka.
Aleksandras Pupkevičius,pszczelarz zawodowy z Litwy, zaprezentował temat "Pszczelarstwo na Litwie, problemy, osiągnięcia, perspektywy rozwoju". Co zrobił na przykładzie m.in. własnego gospodarstwa pasiecznego o kilkusetpniowej obsadzie. Zobaczyliśmy slajdy pokazujące bardzo nowoczesną pasiekę i jej nowoczesne wyposażenie technologiczne. Aleksandras jest członkiem grupy pozyskującej 1200 ton miodów rocznie. Zapraszał pszczelarzy do odwiedzin w jego otwartej dla gości pasiece o średniej wydajności zbliżającej się do 100 kg z jednego ula !
Po kolacji dr Anna Aunap z Estońskiego Centrum Badań Środowiska Naturalnego (Tallinn) zaprezentowała "Badanie i wyniki badań jakości estońskiego miodu". Zdziwienie mogło budzić to, że w Estonii 3-letni termin przydatności miodu do spożycia nie wziął się z sufitu i został dopiero niedawno ustalony na podstawie wielu badań. Ciekawostką wykładu było przedstawienie cennika analiz miodów wykonywanych przez laboratorium w Tallinnie.
Kolejnym punktem konferencji było PSZCZELARSKIE FORUM DYSKUSYJNE. Zaczęło się od przedstawienia problemu, jakim są opryski w rolnictwie w kontekście trudu dochodzenia roszczeń w przypadku zatruć. Niestety, jak to tradycyjnie jest, brakowało adwersarzy i ich racji. Można by zatem powiedzieć, że forum spełniło funkcję terapeutyczną. Publiczne pobiadolenie pewnie ma takie działanie.
Sobota była dniem z tematem wiodącym "Hodowla pszczół jako podstawa gospodarki pasiecznej". Prowadzącym był pan Tomasz Kędziora (ZSR CKP w Pszczelej Woli).
Zaczęło się od wykładu prof. dr hab. Jerzego Wilde (UWM w Olsztynie) "Działania niezbędne dla prawidłowego rozwoju pszczelarstwa Polsce w warunkach konkurencji w Unii Europejskiej". Znaczy, miało się zacząć. Tak brzmiał temat planowanego wystąpienia. Niestety, nie dowiedzieliśmy się, jakie zdaniem profesora działania są niezbędne, by polskie pszczelarstwo mogło istnieć w warunkach konkurencji w Europie. Profesor całe swe wystąpienie poświęcił własnym badaniom, z których wyszło, że ozonowanie nie leczy pszczół (a co najwyżej poprawia stan magazynowanych plastrów) i że zakup Varroa Killer Sound nie ma uzasadnienia, gdyż jest to urządzenie nie działające. Wykład profesora urozmaicały zdjęcia pszczół A. M. laboriosa, a ubarwiła odpowiedź na pytanie, czy aby polecanie Varroa Gate w formie produktu PolyVar Yellow firmy Bayer nie stoi w sprzecdzności z doniesieniami, że Varroa nie siedzi na pszczołach z uwagi na zmianę biologii i drastyczne skrócenie fazy foretycznej. Profesor stwierdził, że nie ma potrzeby takiej kwestii badać. Co by pozwoliło sądzić, że trwa jakaś upiorna zabawa. Jeśli bowiem w cyklu życiowym Varroa faza foretyczna trwa bardzo krótko lub nie ma jej wcale, pozbawione sensu są wszelkie formy leczenia, gdy jest czerw (poza stosowaniem kwasu mrówkowego). Niestety, zapytany o to samo w Kielcach prof. Chorbiński zakomunikował, że po prostu nie ma takich badań. Być może z obawy o upadek rynku leków dla pszczół. Czy jednak pszczelarz jest w stanie to rozumieć ?
Prof. dr hab. Piotr Nowakowski (UP Wrocław) przedstawił wykład „Fale elektromagnetyczne – komunikacja pomiędzy pszczołami i środowiskiem”. W mojej ocenie był to jeden z najciekawszych i głęboko refleksyjnych wykładów tej konferencji. Uświadamiających błędy sposobów postrzegania życia i komunikacji. O dziwo, profesor nie skupił się w swoim wykładzie na oddziaływaniu promieniowania elektromagnetycznego z telefonów, odbiorników telewizyjnych, komputerów. Uznał je za pomijalne i wręcz mało istotne dla życia. Omawiał natomiast zagadnienie w rozmiarze kosmicznym i, na odwrót, zredukowanym do poziomu współistnienia pojedynczych organizmów. Wydaje się, że większe znaczenie komunikacyjne ma właśnie dla rodziny pszczelej wszystko, co tworzy system nadawczo-odbiorczy o niewyobrażalnej dla nas i jeszcze niemierzalnej czułości, niż ten oparty na chemii czy biochemii (feromonach). Wydaje się, że słuchacze pozostali pod wrażeniem profesorskiego w każdym aspekcie wystąpienia, pełnego kultury osobistej, szacunku dla słuchaczy i niezwykłych treści.
Dr Algirdas Amšiejus z Litwy popwiedział o "Zastosowaniu mleczka pszczelego w apiterapii". To był najbardziej barwny i brawurowy wykład człowieka sukcesu. Doktor Algirdas jest bowiem nie tylko naukowcem, ale i producentem mleczka pszczelego. Wydaje się, że jest też żywą reklamą tego produktu. Słuchacze konferencji mogli zapoznać się z technologią pozyskiwania mleczka.
Dr n. wet. Anna Gajda z SGGW w Warszawie jako jedyna zakazała filmowania jej wystąpienia oraz wykonywania zdjęć. Ponoć z troski o zdolność zapamiętywania i skupienie publiczności. Temat "Zakażenia mikrosporydiami z rodzaju Nosema poważny problem w europejskiej apipatologii". No to pewnie słuchacze zapamiętają wykład z powodu:
- obwieszczonych zakazów
- problemu z wyjaśnieniem, czy pszczelarze mają wierzyć jej, czyli dr Annie Gajdzie, w bezobjawowość "suchej nosemy", czy raczej mają wierzyć w ustalenia prof. Pohoreckiej, której wyszło w badaniach coś zupełnie innego (dr Anna przyznała, że tak naprawdę to opowiadała o czymś, co zna z laboratorium, a nie z warunków in fields)
- braku wiedzy autorki na temat oddziaływania polecanego do dezynfekcji roztworu podchlorynu sodu na kwasoodporne sprzęty i materiały.
Wykład prof. dr hab. Magdaleny Lubiarz (KUL Lublin) zatytułowany „Mszyce spadziujące zasiedlające drzewa - charakterystyka poszczególnych gatunków i ich znaczenie dla krajowej gospodarki pasiecznej” wspaniale odświeżył wiedzę pszczelarzy na temat tych żyjątek, o których po prostu bardzo mało wiemy. I czyż nie było fascynującym dowiedzieć się, że mszyce można przesiedlać – ale tylko, gdy starcza nam cierpliwości, by je najpierw delikatnie pogłaskać dając czas na wyciągnięcie z tkanek drzewa skomplikowanego organu będącego formą rurociągu tłocznego (! – nie ssącego) ? W tym przypadku jedna godzina przeznaczona na wykład nie wyczerpywała przeogromnej wiedzy autorki na temat mszyc.
Wystąpienie dr n. wet. Andrzeja Bobera z PIW-IB w Puławach omawiało sytuację epizootyczną w pasiekach europejskich pod kątem zagrożenia rozprzestrzenieniem się inwazji małego żuka ulowego, Aethina thumida. Zdjęcia, które autor prezentował, przerażały. Pan Tomasz Kędziora napomknął nawet, że powinniśmy się wręcz cieszyć z warrozy – mając na uwadze rozmiar szkód czynionych przez żuczka ulowego. Czy ustrzeżemy się natomiast nieszczęścia ? Oto pytanie do tych, którzy importują ze świata różności. Na przykład trzmiele. Bo nie muszą to być pszczoły miodne. Albo jakieś rzeczy czy przedmioty mogące być tylko przypadkowym schowkiem dla żyjątka. Klimat nie jest bowiem wystarczającą ochroną przed inwazją.
Prof. dr hab. Piotr Nowakowski (UP Wrocław) zapoznał uczestników z wolnym od cywilizacyjnych naleciałości pszczelarstwem w Kamerunie. Zdaje się, że nie namówił słuchaczy do produkowania brei miodowej zawierającej pszczoły, wosk, larwy, czerw, mleczko, propolis i wszystko to, co obecne jest w żywych plastrach. Nie poruszył widokiem sprzedawanych przy drogach w 5-litrowych kanistrach miodów o zawartości HMF blisko granicy wymagań obowiązujących w Europie dla miodów ze strefy tropikalnej. Widać, nie jesteśmy gotowi do konsumowania produktów będących kwintesencją olbrzymiej wartości odżywczej, wolnych od leków i pestycydów.
Wystąpienie dr Macieja Howisa było ostatnim spośród zaplanowanych na drugi dzień obrad. Tytuł - „Zastosowanie izolatora Chmary w gospodarce pasiecznej”. Autor przedstawił argumenty za i przeciw metodzie.
Na pszczelarskie forum dyskusyjne zabrakło tego dnia już chyba sił uczestnikom. Wielogodzinne posiedzenie na niezbyt wygodnych krzesłach dało znać o sobie. Obrady przeniosły się zatem do małych, hotelowych grup.
Tematem ostatniej, niedzielnej VII sesji było „Zdrowie pszczół”. Sesję prowadził dr n. wet. Marek Chmielewski (UP Lublin).
Radosław Piotrowski (Biowet Puławy) przedstawił "Nowe spojrzenie na konwencjonalne metody zwalczania najczęściej występujących chorób pszczół – aktualności na rynku weterynaryjnym". Było sporo o procedurach rejestracyjnych i ich wymaganiach. Było o substancjach czynnych zaaprobowanych w Europie. Było o nowościach z BIOWETu - preparatach APIFLOR (preparat bakteryjny) i APISTYM (suplement). I było sporo o prawidłowej aplikacji i skuteczności Apiwarolu i Biowaru.
Zgodnie z przeczuciem, spory gwar podniósł się po obejrzeniu filmu „Lubelskie miodem płynące. Pszczelarstwo i bartnictwo na Lubelszczyźnie”. Film był dziełem obecnej na sali reżyser i autorki scenariusza, pani Renaty Próchniewicz. Był to dalszy ciąg kontrowersyjnego tematu bartnictwa jako dziedzictwa narodowego. Mieliśmy zatem z jednej strony na filmie słowa prof. Kołtowskiego o zasadności przywracania pszczół lasom, z drugiej strony słowa prof. Olszewskiego, by tę funkcję wypełniały przyleśne czy śródleśne pasieki oparte na rozbieralnych ulach i fachowej ich obsłudze/opiece. Film zatem pokazany dla konferencyjnej publiczności nie okazał się sukcesem pani reżyser. I cóż można dalej powiedzieć – chyba sporo złego może zrobić dla pszczelarstwa. Romantyczne widoki siedzących na sporej wysokości, przy użyciu leziw, na chudych pniach sosen, współczesnych bartników, którym pszczoła nie straszna (modą jest dokonywanie wszelkich filmowych czynności bez jakiejkolwiek ochrony oczu czy twarzy) mogą inspirować do działań skrajnie nielogicznych. Wiemy przecież, że istnieje korelacja pomiędzy łagodnością pszczół i ich instynktem walki z zagrożeniami. Pasjonaci bartnictwa nie są jednak czuli na argumenty. Liczą, że uda się im reintrodukować pszczoły, które w drodze naturalnej selekcji zdziczeją nabierając cech odporności. Będzie to więc chyba niezdrowe współistnienie, pełne emocji. Zaistniały sugestie, by było ograniczone do celów edukacyjno-turystycznych.
Dr n. wet . Marek Chmielewski (UP Lublin) zamknął konferencję bardzo krótkim wystąpieniem zatytułowanym „Zgnilec amerykański pszczół – bardzo aktualne zagrożenie epizootyczne”. Posłużył się danymi z 2017 roku (trudno takie dane uznać za aktualne), mapami Słowacji i Czech i tradycyjną fotografią zapałki za którą ciągnie się gnijąca masa (choć wiele postacvi zgnilca nie wykazuje takich objawów). Zapytany, czy jako naukowiec widzi jakieś możliwości kontrolowania zagrożenia chorobami np. ze strony barci, odpowiedział krótko, że nie widzi. Niemniej jako jeden z aktorów filmu o pszczelarstwie na Lubelszczyźnie nie czuł się w obowiązku odnieść się szerzej do mody na bartnictwo i pszczelarstwo bez odpowiedzialności. Ot, przypadłość osób będących gdzieś tam z boku problemów i próbujących dobrze żyć ze wszystkimi.
Podsumowanie obrad konferencyjnych nie było rozwlekłe. Sformułowanie wniosków miało być pożytecznym zamknięciem X Konferencji – pozostało jednak w sferze nie dających się spełnić postulatów. Być może z uwagi na brak ciała prezydialnego zdolnego stworzyć projekt takiego dokumentu do ewentualnej dyskusji i korekty. Mili gospodarze w osobach Pani Bożeny Stępień, v-ce dyrektora Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli oraz dyrektora LODR w Końskowoli, pana Sławomira Plisa, pożegnali zatem uczestników zapraszając jednocześnie do Pszczelej Woli za rok.
Ja w drodze powrotnej wstąpiłem do kościółka w Żabiej Woli. Był już co prawda zamknięty, jednak proboszcz pozwolił mi wejść do środka. W tym kościele p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej znajdują się relikwie Świętego Ambrożego, patrona pszczelarzy.
był, słuchał i oglądał: Sławomir Podgajny